2. Czy opadającą stopę da się wyleczyć?

Czy opadającą stopę da się wyleczyć?

Przez dłuższy czas wierzyłem, że gdy minie wystarczająco dużo czasu, a ja będę pomagał szczęściu lekami i ćwiczeniami, to nerwy się zregenerują i wszystko wróci do normy. Niestety, nie jest to takie proste… Od lekarzy słyszałem różne opinie. Ortopedzi w szpitalu mówili, że trzeba czekać. Pierwszy neurolog zapisał mi dość drogie leki, podobno wspomagające regenerację nerwów. Drugi neurolog powiedział mi wprost, że nie ma pomysłu co zrobić z moją stopą i wypisał skierowanie na rehabilitację, z komentarzem, że może rehabilitant coś wymyśli.

Celną diagnozę usłyszałem dopiero, gdy trafiłem do gabinetu neurologa dr hab. Kazimierza Tomczykiewicza w Warszawie gdzie doktor wykonał mi badania EMG i ENG – są to badania służące do diagnostyki chorób nerwów i mięśni – więcej informacji można znaleźć tu. Przy omawianiu wyników złudzenia runęły. Badania wykazały, że nerw kulszowy (rozgałęzia się na nerw strzałkowy i piszczelowy) został uszkodzony na poziomie miednicy, czyli tam, gdzie doznałem urazu. Owszem, nerwy się regenerują, ale medycyna nie zna przypadku, aby samoistnie odrosły na długości większej niż 60cm. Ja mam 183cm wzrostu, a od stopy do miednicy około 90cm… Wniosek: u niższych jest większa szansa! Doktor zasugerował, aby przy moich urazach nie łudzić się, że odzyskam sprawność w stopie. Jestem mu za to wdzięczny, bo dzięki temu szybciej się pogodziłem i przystosowałem do rzeczywistości.

Oczywiście nie odpuściłem całkowicie od razu. Przez kilkanaście miesięcy stosowałem jeszcze elektrostymulacje i wygrzewałem nogę lampą solux, bo ciepło przyspiesza regenerację nerwów – wszystko bezskutecznie. Rehabilitacja przez ćwiczenia? Właściwie nie ma czegoś takiego w przypadku uszkodzenia nerwu – nie można ćwiczyć mięśni, które nie działają. Leki? Nigdzie nie udało mi się znaleźć informacji o lekach na „porost” nerwów o udowodnionej naukowo skuteczności.

Z powyższego wynika, że skuteczna rehabilitacja opadającej stopy jest w moim przypadku niemożliwa. Sądzę, że to samo dotyczy większości ludzi, którzy ulegli urazom powiązanym z mechanicznym uszkodzeniem nerwu kulszowego i/lub strzałkowego (zerwanie, naciągnięcie, długotrwałe uciśnięcie). Prawdopodobieństwo sukcesu pogarsza fakt, że nerw strzałkowy jest jednym z najgorzej rokujących nerwów w ciele człowieka z punktu widzenia regeneracji.

Jednocześnie nie chcę odbierać nadziei innym, szczególnie tym, którzy zmagają się z opadającą stopą z powodów innych niż ciężkie urazy (patrz wpis #1). Być może w takich przypadkach prawdopodobieństwo odzyskania władzy w stopie jest większe – nie wiem. Chcę natomiast powiedzieć, że w ekonomicznym interesie niektórych rehabilitantów może być utrzymywanie poszkodowanego człowieka przy nadziei na powrót do zdrowia, choć w rzeczywistości nie mają realnych narzędzi, aby mu pomóc…

1. Co to jest opadająca stopa i jakie są jej typowe objawy?

Dla sprawnego człowieka, jak dla mnie przed wypadkiem, jest niepojęte, że stopa może tak po prostu opadać. Jako niemowlaki, stawiając pierwsze kroki, wyrabiamy sobie odruch, aby przy wykonywaniu kroku unosić stopę do góry. W żargonie ortopedów zdrowy człowiek „przetacza” stopę, czyli stawiając nogę na ziemi zaczyna od pięty, a potem stopniowo przenosi ciężar na palce. I tak krok za krokiem. Przy opadającej stopie jest to niemożliwe, bo nie działają mięśnie odpowiedzialne za jej unoszenie do góry. W efekcie chód jest upośledzony, bo chory musi poradzić sobie ze stopą, która wbrew naturze zawsze najpierw dotyka podłoża palcami. Opadająca stopa poważny problem, który bez odpowiedniego zaopatrzenia ortopedycznego (najczęściej w postaci ortezy, ale o tym później) bardzo utrudnia sprawne poruszanie się.

Człowieka z opadającą stopą można rozpoznać po nadmiernie wysokim unoszeniu do góry i zginaniu w kolanie chorej nogi. Ma to na celu skompensowanie opadania stopy, tak, aby nie zahaczać palcami o podłoże. Chód taki nazywany jest „bocianim”, przez oczywistą analogię. Innym, często spotykanym sposobem kompensowania opadającej stopy jest wyrzucanie nogi na bok.

Opadającej stopie zwykle towarzyszy ograniczona lub zniesiona możliwość unoszenia do góry palców stopy. Dość częste jest, że uszkodzeniu ulega tylko nerw strzałkowy, opowiadający za ruch stopy do góry. Z kolei nerw piszczelowy, unerwiający tylne mięśnie łydki i odpowiadający za ruch stopy w dół działa. W efekcie można stanąć chorą nogą na palcach, choć stanięcie na pięcie jest niemożliwe. Tak właśnie wygląda mój uraz i wydaje mi się on dość typowy. W poważniejszych przypadkach, gdy uszkodzeniu ulega więcej niż jeden nerw, ruch stopy może zaniknąć zarówno w górę jak i w dół, tak, że staje się ona całkowicie niewładna. Czasem zanika również czucie w stopie.

Opadająca stopa nie jest chorobą sama w sobie. To raczej objaw różnych urazów i powikłań o podłożu neurologicznym. W moim przypadku chodzi o uszkodzenie nerwu kulszowego w wyniku jego mechanicznego naciągnięcia na poziomie uszkodzonej w wypadku miednicy. Stopa może jednak opadać z dużo bardziej prozaicznych przyczyn. Jedną z nich jest długotrwałe przebywanie w pozycji w kucki, co ma miejsce na przykład przy zbieraniu truskawek. Taka pozycja może wywoływać ucisk na przebiegający w okolicy kolana nerw strzałkowy. W przypadku nieznacznego i krótkotrwałego ucisku problem zwykle sam ustępuje. Są jednak przypadki ludzi, którym po długotrwałym kucaniu całkowitej władzy w stopie nie udało się odzyskać. Opadająca stopa może również wystąpić przy stwardnieniu rozsianym, wylewie, zwyrodnieniach kręgosłupa – na pewno nie jest to kompletna lista. Zdarza się, że nerwy odpowiadające za unoszenie stopy zostają uszkodzone podczas operacji na stawie biodrowym lub kolanie.